sobota, 16 kwietnia 2016

"Atramentowe serce"

Cześć!
Mimo, że przeczytałam wiele książek przyznaję iż nie było mi łatwo wybrać tę, o której chciałabym napisać. W końcu zdecydowałam się na utwór Cornelii Funke.
"Atramentowe serce" nie jest może wybitną ani bardzo dobrą książką, ale urzekł mnie sposób w jaki została napisana. Język jest w niej bardzo bogaty. Barwne opisy sprawiają, że ma się przed oczami każdy szczegół opisywanego świata. Taki właśnie jest styl niemieckiej autorki.
"Atramentowe serce" to pierwsza część trylogii. W pewnym momencie czytania fabuła może wydawać się przewidywalna a nawet męcząca, mimo to gorąco zachęcam was do lektury ponieważ to tylko chwilowe uczucie. Nie spotkacie tu żadnych ograniczeń, szczególnie wiekowych.
Gdybym miała powiedzieć co łączy mnie z tą książką, to zdecydowanie byłaby to... miłość to książek. Główni bohaterowie są zakochani we wszystkim co tylko można przeczytać. To sprowadzi na nich kłopoty. Jak? Dowiecie się sami czytając historię Meggie, Mo, Smolipalucha, Elinor i wielu innych postaci namalowanych słowami na kartach "Atramentowego serca".
Do następnego postu!

     
      "Przecież zawsze mi powtarzasz:
   książki muszą być ciężkie, bo w nich
                     jest cały świat"

PS.
New Live Cinema wykupiło prawa do ekranizacji utworu. Osobiście nie widziałam filmu, jeśli wy oglądaliście go to dajcie znać czy wam się podobał. Miłego oglądania i czytania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz